star wars squadrons opis gry

Star Wars: Squadrons to puszczenie oczka w część starszych graczy, mających także kultowego Tie Fighter oraz X-Wing Alliance. Czyli tenże projekt rozgrywki dalej się przyjmie wobec dzisiejszych wymagań graczy?

O ile w Tie Fighter rzeczywiście udało mi się zagrać dekady temu, to wyjątkowo nie stanowił całym fanem tych gier. Przyzwoite, ale chociaż nie przypadły mi do poziomu. Do Star Wars: Project Maverick podszedłem a raczej neutralnie, ot aby zagrać, polatać trochę w multi, zrobić działalność również zapomnieć. Czy Star Wars: Project Maverick stanie w mojej opinie na dłużej? Recenzja może wywoływać spoilery fabularne. Tekst powstał na podstawie możliwości na Playstation 4.

Star Wars: Project Maverick to niezwykły symulator walk między różnymi ikonicznymi samochodami z pełnej franczyzy. Działa wówczas nie tylko filmów, lecz też również gier planszowych, zwłaszcza szukałbym tutaj podobieństw do gry figurkowej Star Wars X-Wing, która polega dokładnie na ostatnim jednym co mówiony tytuł, tylko że pracujemy na macie. W Star Wars: Squadrons zasiądziemy za sterami statków dostępnych dla imperium oraz powstającej właśnie Nowej Republiki. Każda część jest bezpośrednie cztery pojazdy chodzące do swojej odpowiedniej jakości. Mamy myśliwce (X-Wing oraz Tie Fighter), myśliwce przechwytujące (A-Wing i Tie Interceptor), bombowce (Y-Wing oraz Tie Bomber) oraz pojazdy wsparcia (U-Wing i Tie Reaper). Fanom Gwiezdnych Wojen na pewno te samochody są dobrze znane. Gra posiada wszelkie znamiona symulatora i wymaga od nas odpowiedniego zachowania przy dbaniu o prawach fizyki również lotów w stronie trójwymiarowej. Oczywiście zapewnia to długie miejsce dla ruchu również umiejętności zaawansowanych sztuczek które potrafią prowadzić tylko pojazdy kosmiczne bez odpowiedniego, ziemskiego ciążenia. Powiem wprost, system latania w Star Wars: Project Maverick to czysta radość również bardzo dopracowany system dający masę radości. Nic tutaj nie mogę zapomnieć. Zwłaszcza, że występuje nie ma swojego interfejsu, a całe ważne składniki są przedstawione bezpośrednio na kokpicie naszej maszyny. Przypomina więc po prostu majestatycznie, jest wyjątkowo klimatyczne również wygodne. Po kilku chwilach w kokpicie każdej z maszyn wiemy wszystko na punkt oznaczeń na desce rozdzielczej. I o oczywiście pamiętać, że każdy z samochodów ma nowy kokpit dodatkowo możemy się nawet rozejrzeć wokół siebie żeby przyjrzeć się szczegółom. Polecam.

Gra oferuje nam tryb kampanii oraz sieciowy. Możliwe są także rozgrywki przeciwko sztucznej inteligencji. Rozpocznijmy od kampanii fabularnej. Złożona jest ona blisko z czternastu misji oraz przechowuje się na historii po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci nad planetą Endor. Mimo utworzenia rządu Nowej Republiki i organizacji wojsk Rebeliantów w układy Państwa, to grupy Imperium dalej jest ważną siłę zbrojną kontrolującą duże obszary galaktyki. Fabularnie zabawa będzie składać się na platformie pierwszego prototypu superpancernika Nowej Republiki o określi Starhawk. Na wymianę będziemy stosować siłami Republiki oraz Imperium aby poznać tajniki tej spraw. Zasiądziemy za sterami Eskadry Szpica oraz Eskadry Tytan także będziemy korzystać zasady gry oraz sposób sterowania każdym statkiem. Akcja jest zawsze czymś dużo, niż tylko trybem szkoleniowym przed rozgrywkami sieciowymi. Zapoznamy się i wielu zaawansowanych manewrów (jak np. bardzo potrzebne ślizganie idące na uniki i szybki obrót wokół własnej osi) i zastosowania każdego sprzętu – jego przewag również chorób.

To przecież nieistotne, gdyż kampania toż szczególnie dobre ciasteczko dla fanów Gwiezdnych Wojen. Znajdziemy wielu smaczków oraz faktów z których łączymy Gwiezdne Wojny. Będziemy konkurować z Gwiezdnymi Niszczycielami, budzącymi grozę kolosami oraz wszystek ich czas trwałości i potęgi został idealnie przeniesiony do walki. Zniszczenie kolosa stanowi szalenie wymagające oraz ciężkie, i każdy błąd skutkuje natychmiastowym zestrzeleniem. Między pracami będziemy jeszcze wracać do hangaru także na odprawy by posłuchać co mają do powiedzenia członkowie naszej eskadry oraz dowódcy. Tak będzie jeszcze odprawa przed misją. Same odprawy mają sporo także są naprawdę fajnie zrobione, ale dialogi między skórami są bardzo stałe również składane na siłę. Tylko z nowej części bardzo polubiłem Shena, weterana który przez walki z rebeliantami stracił wiele dziedziny naszego ciała oraz zostały zastąpione implantami.

Teraz porozmawiajmy o trybie sieciowym i tu niestety Star Wars: Squadrons służy nam wielkiego kopa w tył. Po kampanii naturalnie powinniśmy przesiąść się do walk sieciowych a na starcie, w menu wszystko czeka w programie. Jesteśmy elementy kosmetyczne odblokowywane za granie, zadania dzienne i nawet sezony. Jest co robić. Klikam więc multiplayer i czuję lekki szok widząc trzy tryby, z czego jakiś jest na wstępie zablokowany. Jest mi to albo potyczka z graczami w budów albo okazjach na SI. I tu kolejne rozczarowanie, gdyż jesteśmy jedynie pewien rodzaj rozgrywek 5v5 podobny w bliskim włożeniu do MOBY z latającymi botami. Bitwa flot, bowiem naprawdę toż się nazywa, polega na zniszczeniu okrętu flagowego przeciwnika. By to spowodować, należy spełnić nasze okręty uderzeniowe i zniszczyć eskortę wroga. Robimy właśnie na zmianę, bo gdy szturmujący okręt zostanie zniszczony, następuje atak wroga. Rozwalamy tarcze okrętu flagowego, niszczymy jego podsystemy i staramy się go uszkodzić przed oni uszkodzą nas. Na przodzie jest fajnie, ale szybko się zaczynałem nudzić, głównie z rady na niską skalę walk. To choćby nie umywa się do gier wielkich z Battlefront 2, gdzie maszyn było znacznie, kończyło się częściej, jednak również oraz do walki wracało znacznie szybciej. Tak również gra tam była wiele dużo rozbudowana, tak jedno jak misje których było znacznie także tworzyły zróżnicowane cele. Nie oddało się tam nudzić przez dziesiątki godzin zabawy. Tutaj już po trzecim meczu zacząłem ziewać. A najgorsze jest niestety to, że twórcy pewno nie będą mocno rozwijać gry.

Graficznie gra wygląda bardzo dokładnie. Kiedy już wspominałem, kokpity są cudowne, tak samo zresztą jak szersze firmy jakie z nami współpracują albo z jakimi walczymy. Podlatujemy bardzo blisko okrętów flagowych a na zbliżeniu nie że żadnych nieostrych tekstur. Dużo szczegółów oraz daleko ładnie wyglądające wybuchy, jest doskonała. Udźwiękowienie plus stanowi niezwykle udane, spotkamy stare brzmienia z filmów, a plus również wielość różnych piosenek. Udźwiękowienie statków to też czysta klasyka. Charakterystyczny dźwięk lecącego myśliwca Tie lub dźwięk wystrzału z laserów X-Winga to zawieranie, które dostarcza do łez fanów gwiezdnych wojen oraz stało sfinalizowane z najgrubszą starannością.

Kolejną zasadniczą zaletą Star Wars: Project Maverick jest wyjątkowo prosta cena, bo grę na Playstation 4 można teraz kupić w wartości 140 zł. Wszystko to cieszy, że po prostu warto wygrać w obecną grę, nawet jak wcześniej nie mieliście do tworzenia z kosmicznymi symulatorami. Star Wars: Project Maverick jest trochę przydatny w kadrze również znacznie intuicyjny. Przy kampanii Star Wars: Project Maverick bawiłem się dobrze, gra dała mi dobre wyzwanie oraz walory estetyczne. Niestety oddała się tak toż mocno jak rozpoczęła także trzymam jednak nadzieję, że twórcy przyniosą nam wiele zawartości w perspektywie. Darmowe gry na PC

Wymagania sprzętowe Star Wars: Squadrons

Minimalne: Intel Core i5-6600K 3.5 GHz / AMD Ryzen 3 1300X 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7850 lub lepsza 40 GB HDD Windows 10

Rekomendowane: Intel Core i7-7700 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 2700X 3.7 GHz 16 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 480 lub lepsza 40 GB HDD Windows 10

Ocena użytkowników 7/10

gry do pobrania opis cyberpunk 2077

Teraz gdy Cyberpunk 2077 zawitał pod strzechy, jedni polecają go pod niebiosa, a inni pomstują, na czym świat jest. I ja? Mnie CD Projekt RED wyprowadził z pewności tak dużo, że przyjmuję się na recenzję bez taryfy ulgowej. Na chwilę zapominam o tym, iż to polski zespół, któremu kibicuję z patriotycznego obowiązku, zapominam, że żył Wiedźmin 3, zapominam o każdej sympatii, którą korzystam również do producenta, również do ostatniego programu jako takiego…

Oraz czym mnie tak zdenerwowali REDzi? Tym, że po macoszemu potraktowali konsolowców, tym, że wydawali mi czekać z prowadzeniem Cyberpunk 2077 do ostatniej chwili (która dziwnie zbiegła się z książką pierwszej łatki), tym, że po przekładanej wielokrotnie premierze wypuścili półprodukt? Czynników było wiele, tylko ten nowi zirytował mnie najbardziej.

Bo przecież wszyscy chyba pamiętamy ów pierwszy, powyżej wstawiony zwiastun Cyberpunk 2077, gdzie zamiast daty premiery pojawiał się napis „When it’s ready”. Dużo byłem wtedy w stanie wybaczyć REDom, aby zobaczyć dopracowany produkt. Tymczasem broniło się zupełnie inaczej. Bo jeśli to, co trafiło na sklepowe półki, jest „ready”, to ja mówię głosem Michała Żebrowskiego.

Night City w poziomie, w dziale także w głąb

Cyberpunk 2077 to tytuł, którego po tych ośmiu latach nie trzeba obecnie chyba nikomu przedstawiać. A jednak pewien zarys tła historycznego przydałby się, żeby lepiej poznać twórców. Bo czym stanowi to uniwersum, które cierpią na ekrany naszych pieców również telewizorów?

Przede ludziom to cyfrowa adaptacja papierowego erpega o określi Cyberpunk, którego pomysłodawcą był Mike Pondsmith (pracujący zresztą i przy Cyberpunk 2077). Jeśli zaś sięgnąć głębiej, doszukalibyśmy się inspiracji filmem Ridleya Scotta – Łowca Androidów, a dodatkowo połączeń z takimi tuzami literackiego gatunku sci-fi jak Williams, Gibson czy Morgan.

Mówimy czyli o dystopijnym świecie przyszłości, w którym wszechpotężne korporacje zrzucają na siebie atomówki, ludzkość kładzie się w dużych metropoliach, a środkiem na wszelkie zło są cyber-wszczepy oraz zagraniczne modyfikacje ciała. W drogę do takiego właśnie fascynującego, a także piekielnie mrocznego świata udałem się wraz z CD Projekt RED. No, również powinien więc wręczyć twórcom Wieśka, że Night City, moloch na wybrzeżu Pacyfiku, jest miejscem, w jakim tak można się zagubić.

To miejscowość urzeka wszystkim – od industrialnych doków, przez luksusowe biurowce, aż po zapuszczone speluny. Zewsząd błyska po oczach neonami, wabi gwarem zatłoczonych ulic, trąbi klaksonami aut i ryczy ich silnikami. To miasto, jak już raz mnie pochwyciło, to zbyt nic nie chciało puścić.

Również za to należą się REDom olbrzymie brawa . Stworzyli metropolię, jaka stanowi silna i zajmująca. Mapa naprawdę sprawia wrażenie swoim rozmiarem, a do Night City zbudowano jak należy nie jedynie w stopniu, a natomiast w pionie. Co wtedy stanowi? Zaś toż, że mnóstwo tu tuneli, estakad, wiaduktów, wind, wpaść na dachy… Wszystko to otwiera nie lada labirynt – ciasny, duszny i doskonale zdający atmosferę gigantycznej aglomeracji.

To pomieszczenie po prostu ma moc – plus tymże jednocześnie świadczę nie w liczbach przestrzennych, ale metaforycznie. Sprzedaje się, że każdy zaułek, każdy rynek oraz wszelki stragan na tymże rynku ma zbyt sobą dłuugą również interesującą historię.

Niestety, Night City nie zawsze wygląda naprawdę dobrze, jak w tym obrazie. Osobiście ogrywałem Cyberpunk 2077 w klasy konsolowej i niekiedy lokacje pokazywały się naprawdę dobrze, przecież w zaskakująco wielu czasach ulice były pustawe, samochody przejeżdżały nimi z rzadka, a gwar rozmów cichł, jak gdyby a w aktualnym wirtualnym świecie epidemia zmusiła ludzi do dostania w domach. I, co tu dużo mówić, to bardzo psuło klimat.

Nie możliwość nie wspomnieć również o graficznych deficytach wersji konsolowej. Deszcz, który mógł żyć bardzo poważny, spoglądał na moim PlayStation 4 nijako, klockowate bryły zastępowały złożoną architekturę, a asfalt wyglądał jak wysoka szara plama, po której śmigało moje auto.

Cały czas miałem doświadczenie, że prowadzę lub wędruję po szerokim i arcyciekawym świecie, ale także ciągle musiałem się domyślać, kiedy mógłby on patrzeć, gdyby został zrealizowany jak powinien. Oczywiście, wrażenia moich redakcyjnych kolegów z klasie pecetowej są o niebo lepsze, ale… cóż, trudno, by się opierał na cudzych odczuciach!

Brawa dla scenarzystów

Inna sprawa to scenariusz. On, oczywiście, nie podlega żadnym rygorom technicznym, bo niezależnie od sprzętu czy wydajności, zwykle będzie taki sam. Również tu REDzi odwalili kawał dobrej pracy. Strony są niesamowicie atrakcyjne również z wejścia budzą sympatię (bądź antypatię – razem z programem pisarzy). Dialogi z serii to szybkie wymiany zdań, w jakich dowcipy przekładają się z złymi ripostami.

To jedno tyczy zresztą nie tylko wątku głównego, ale też zadań pobocznych. Odnajdą się wprawdzie nudnawe zapchajdziury, ale dużo spośród ostatnich ról oraz bawi, oraz idzie. Prawie w jakiejkolwiek spośród nich istnieje pewna tajemnica również zwrot akcji. A wszystko wtedy nie pozwala pominąć żadnego wykrzyknika, który na karcie oznacza robotę do sprawienia.

Ba! Niewiele tego! Scenarzyści tak dobrze wywiązali się z założenia, że istniał taki moment, że naprawdę chciałem „spalić to miasto”, jak twierdzi najsłynniejszy slogan reklamowy. Obudzić we mnie takie emocje jednym fabularnym twistem? No, no, szacunek!

Ramię w ramię ze drogim scenariopisarskim warsztatem idzie polska lokalizacja. Zaraz po pierwszych chwilach spędzonych w pozie nie miałem zamiaru zmieniać się na wersję angielską, choć taki był mój pierwotny zamysł. Wtedy nie słyszałem tak rewelacyjnie wykonanego dubbingu. Również nie mówię ale o Michale Żebrowskim, choć on, rzecz jasna, też wywiązuje się ze swojej pozycji popisowo.

Kawał świetnej roboty przeprowadzony przez scenarzystów imponuje tym wyjątkowo, że Cyberpunk 2077 to produkcja naszpikowana wyborami – tak dialogowymi, jak i fabularnymi. Niemal każdą pracę można doświadczeń na chwila rodzajów, a wszystek z nich to nowa wersja opowieści.

Postacie niezależne pamiętały moje przeszłe wady oraz podnosiły do nich w rozmowach, a wszystka alternatywna ścieżka (w współzależności od tego, czy rozwiązywałem problem negocjacjami, skradaniem się czy, dajmy na to, siłą ognia) otwierała przede mną niesłyszaną dotąd narrację.

Także jak fabuła, tak oraz treść naszego bohatera, a wraz z nią jego rozwój, toż wyjątkowo indywidualna potrzeba. Znalazłem tu kilka punktów wyjścia dla opowieści, masę różnych ścieżek, talentów, umiejętności… Jednak i tutaj nie brakło paru „ale”.

Mój V dysponuje wyższego

Zatrzymajmy się na chwilę do przodu zabawy. Na wejściu jest bowiem kreator postaci. Pierwszą rzeczą, którą powinien się zająć, to stan bohatera. Drodze jest tu sporo, chociaż nie jest toż widocznie nie oczywiście jak rozbudowane urządzenie do „tworzenia” wirtualnego ciała.

Powinien jednak wspomnieć przy tej okazji, że Cyberpunk 2077 przełamuje stereotypy oraz kupi na działanie stronie transpłciowych, i nawet unika określenia „płeć”, tak przecież handlowego w obcych produkcjach. Tak a tak, faktycznie, można sobie wybrać najdroższe a najszybsze genitalia na świecie. 😉

Gdy już ustalimy się na jakiegoś pięknisia lub maszkarona, przechodzimy do wyboru atrybutów. I tutaj zaczynają się schody. Wprawdzie na starcie nie wygląda obecne na dużo trudny system, ale kiedy teraz zaczynamy rozwijać strona w trakcie kampanii, wychodzą na wierzch pewne niuanse. Po prawdzie, jest ich dość sporo.

Jesteśmy bowiem klasyczny system zdobywania sprawdzenia również zwiększania atrybutów (tradycyjnie – to „staty” naszej stron). Ale oprócz tego są też kompetencji i atuty. Te ważne to sztuk, które zmieniają w relacji od tego, jaki rodzaj gry obierzemy. Gdyby będziemy zabijać przeciwników po cichu, wbijemy stan w klasy „skradania”, jeżeli zaś powłamujemy się kilka do oprogramowania, podbijemy sobie „naruszanie protokołu”.

Za wszelki taki skok naszych umiejętności dostajemy bonusy do statystyk też łatwość zakupu atutów. Te to toż takie „perki” pogrupowane w mało drzewek. Brzmi to skomplikowanie? No oraz oczywiście, moim założeniem jest nawet nazbyt złożone. Trochę zbyt dużo grzybów w ostatnim barszczu.

Co gorsza, muzyka nie tłumaczy klarownie, co do czego daje dodatkowo na czym polega „lewelowanie” V. Wielu sprawie musiałem domyślać się sam, szperać w Internecie, by znaleźć ich opis albo prosić Macieja o pomoc, bo on przezornie kupił zawczasu oficjalny przewodnik po Cyberpunk 2077. Wbrew tego, obecnie nie mam całkowitej pewności, czy tak wiem na przykład taką umiejętność jak „zimna krew”.

Niby więc wszystko fajnie, niby dużo opcji, prawie każdy z atrybutów jakoś się w grze przydaje i, co znacznie, dodaje nowe możliwości dialogowe, ale podejrzewam, że właśnie za drugim lub trzecim wyjściem do Cyberpunk 2077 zdołam w cali świadomie rozwijać swoją właściwość. Zwłaszcza, że reset jest dodatkowy, ale dotyczy tylko atutów, pozostałe statystyki staną ze mną do skutku tej rozgrywki.

Same „staty” to chociaż nie wszystko, na wstępu rozgrywki do wyboru istnieje także pewna ze ścieżek, a wtedy przeszłość bohatera. Tutaj mamy trzy możliwości: Nomada, Punk i Korpo. One z kolei warunkują to, w którym miejscu rozpoczniemy radość oraz jak będą czekały nasze pierwsze chwile z Cyberpunk 2077.

Osobiście wybrałem drogę Punka, a wtedy mężczyzny z ulicy, jaki zna ciemną stronę Night City również realizuje swoją miłość w lokalu, gdzie kumpel barman prosi go o pomoc. Idzie to niewiele sztampowo i, prawdę mówiąc, te liczby pół godziny czy godzina jakoś mnie nie porwały.

Poza samym początkiem rozgrywki, wybrana ścieżka determinuje też wiedzę naszego bohatera o świecie również opcje dialogowe wygodne w niektórych rozmowach. Ogólnie rzecz ujmując, to trojakie rozpoczęcie działalności stanowi niezmiernie ciekawe, jednak nie jest co się nim zachwycać. Żadna to rewolucja w budowaniu rozgrywki.

Tak tak, a jeżeli obecnie o braku rewolucji mowa… Uważało nie być ani pojęcia o Wiedźminie, jednak trochę potrzebuję do niego zawrzeć, bo, niestety, daje się, że CD Projekt RED w prawdziwym okresie osiadł na laurach.

Jeden karabin na potwory, drugi na ludzi

Mam nasze pierwsze chwile z Wiedźminem 3 oraz przypominam sobie, jak pomyślałem wtedy: takiej gry dalej nie było! Niestety, ani przez okres nie przyszło mi wtedy do góry w tekście Cyberpunk 2077. Dlaczego? Ano dlatego, że toż w treści kopia Wieśka przeniesiona w świat przyszłości.

Konstrukcja zadań, sposób, w który realizowana jest narracja, działanie ekwipunku, „przywoływanie” auta, nawet wygląd mapy oraz serwisu… Wszystko to wymaga bardzo jednoznaczne powiązania z poprzednią produkcją REDów. Trudno to informować o właściwej rewolucji – ona istnieje co znacznie fasadowa.

No gdyż mogłoby się wydawać, że podejście CD Projekt RED do ich kolejnego pomysłu musiało być inne, skoro zdecydowali się na przyszłość pierwszoosobową, na mechanikę strzelania, na wprowadzenie pojazdów. Mogłoby się tak robić, tylko że…

Po pierwsze żaden z ostatnich momentów nie jest Pan wie jak inny. Wszystko obecne było teraz w przeciwnych produkcjach (nawet hakowanie do złudzenia przypomina serię Watch Dogs). I po drugie żaden spośród nich nie został stworzony bezbłędnie. Model drogi i kolizji mocno zawodzi, strzelanie ze spluw jest toporne, skradanie leczy na słowo honoru…

Co tu dużo mówić, dostaliśmy Wieśka wymieszanego z GTA i kilku innymi tytułami. Oczywiście można by podsumować Cyberpunk 2077. Zespół, który decydował nowe trendy, wymienia się w plagiatora… Zaś w najodpowiedniejszym razie w autoplagiatora. Szczególnie to smutne.

Cyberpunk 2077 – czy warto kupić?

Konia z poziomem temu, kto udzieli zbornej reakcji na to badanie! No, ale doświadczę to uczynić, taka moja praca! Mógłbym, oczywiście, pójść na łatwiznę i krzyknąć głosem kibola, z biało-czerwonym strzałem w oczach: Polacy, nic się nie stało! REDzi, jesteście znakomici, zrobiliście cudowną grę, oraz wszystkie błędy wybaczę Wam, bo Wiedźmin, Kraków i Michał Żebrowski! https://www.downloaduj.pl/

Zapowiedziałem zawsze na początku, że faktycznie nie zrobię. Bo rzeczywiście jest taka, że na Fallouta 76… Tak, dobrze przeczytaliście, porównuję Cyberpunka do Fallouta 76! No to na Fallouta 76 pomstowaliśmy, gdy się dało, a Cyberpunkowi chcemy odpuszczać. Oczywiście, ten nowi tytuł jest sporo lepszą zabawą niż kalekie dziecię Bethesdy, tym lecz w poszczególnym te dwie produkcje są do siebie łudząco podobne. Liczę na nauki ich właściwość techniczną.

A zatem bez taryfy ulgowej – Cyberpunk 2077 to materiał, głównie w grup konsolowej. Kazano nam czekać osiem lat na brak, który ociera się o granicę grywalności. Co bardzo, przecież lwia część graczy wciąż korzysta z konsol poprzedniej generacji – ba! głównie w grup podstawowej, – a tam pojawia się najwięcej błędów.

Grafika przyprawia miejscami o mdłości, a klatki przy jakiejś większej części chorują na łeb na szyję. Na szczęście w kategoriach na PlayStation Pro i Xbox One X jest doskonale, jeśli należy o optymalizację, tym niemniej nawet posiadacze lepszych konsol nie ustrzegą się przed całą masą bugów. O wersji dedykowanej konsolom następnej generacji nic na razie nie można stwierdzić, bo trzeba na nią zaczekać do dalekiego roku. Jak długo dokładnie? To że przewidzieć, bowiem z pewnością wybór będzie tworzyło łatanie obecnych edycji Cyberpunka.

I tych jest właściwie MNÓSTWO. Tworzę na pamięci postacie wijące się w niekontrolowanych spazmach, kawałki obiektów lewitujące w powietrzu, szwankujące ekrany zakupów oraz sprzętu, znikające przedmioty, zawodzący autozapis, milknący dźwięk… Panie oraz Panowie, Night City nie trzeba palić, ono jedno się rozpada!

Jeszcze zupełnie nie widziałem takiej masy błędów. Niesławny Vampire: The Masquerade – Bloodlines (growe dinozaury pamiętają) był dopieszczonym majstersztykiem w porównaniu z Cyberpunk 2077. Także nie, nie mówię nic o zabawnych drobiazgach, które troszkę utrudniają zabawę. To po prostu lawina wszelkiej maści niedociągnięć, spod której niewiele da się zobaczyć.

Oczywiście, można powiedzieć, iż to wszystko da się załatać (przynajmniej nie odda się drugi raz zrobić pierwszego wrażenia), iż to tylko kwestie techniczne, iż nie ma co histeryzować, że tak naprawdę Cyberpunk 2077 jest zdolny.

Tak właśnie, żarty żartami, ale coś naprawdę jest z aktualnym Cyberpunkiem 2077. Chciałoby się nim zachwycić, a więc wyskakuje jakiś błąd, który uniemożliwia dalszą zabawę. Także w takich elementach bardziej myślał sobie, gdy taż zabawa mogłaby robić oraz niezwykle liczył w obecne, że ona jest przyjemna, niż naprawdę tego badał.

Miałem dość wrażenie, że występuję w wersję beta, a nawet alfa i łapałem się na wspominaniu o tym, kiedy ta albo inna sprawa wyglądałaby, jeśli ją nieco wykończono, jakby się występowała w klasie ostatecznej… A wtedy przypominałem sobie, że natomiast to korzysta być wersja ostateczna.

I, niestety, właśnie kwestia błędów oraz niskiej wydajności na konsolach poprzedniej generacji zdecydowały na mojej ocenie. Cyberpunk 2077 mógłby bowiem celować w jasne noty (choć oczywiście nie tak słone jak wielu oryginalniejszy Wiedźmin), gdyby niewątpliwie był „ready”… A nie jest!

Na bok chciałbym również jakoś podsumować tę moją frustrację, niespełnione nadzieje, zawód, ubolewanie oraz całą masę innych emocji, które się we mnie kotłują, a może znacznie będzie, jeśli dam moje pojęcia w usta jednego z bohaterów Cyberpunka 2077. Niech on w moim imieniu przemówi do REDów, bo że lepiej sobie rozmawia z polecaniem tego typu wiadomości.

Ocena końcowa Cyberpunk 2077 w grupie konsolowej

+ bardzo rozbudowane oraz klimatyczne Night City

+ rewelacyjny scenariusz, barwne sylwetek i wartkie dialogi

+ pełna zwrotów prac i emocjonująca intryga

+ gęsty, otwarty świat, w którym wolno się zagubić bez reszty

+ mnóstwo ciekawych zadań pobocznych

+ spotykająca w ucho ścieżka dźwiękowa

+ fenomenalny polski dubbing (z Michałem Żebrowskich, trzyma się rozumieć)

– kulejąca mechanika czucia oraz wzór prowadzenia pojazdów

– przekombinowany rozwój głównego bohatera

– sporo rozwiązań zdjętych z Wiedźmina także indywidualnych produkcji

– słabiutka optymalizacja na konsole poprzedniej generacji (zwłaszcza modele podstawowe)

– masa błędów, niekiedy w wartości uniemożliwiająca świetną zabawę (przede każdym na możliwościach konsolowych)

– zanikający dźwięk

Wymagania sprzętowe Cyberpunk 2077

Minimalne: Intel Core i5-3570K 3.4 GHz / AMD FX-8310 3.4 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780 / 4 GB Radeon RX 470 lub lepsza 70 GB HDD Windows 7/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 3 3200G 3.6 GHz 12 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 590 lub lepsza 70 GB SSD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / ray tracing) Intel Core i7-6700 3.4 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 10 GB GeForce RTX 3080 lub lepsza 70 GB SSD Windows 10 64-bit